Przejdź do głównej zawartości

Obserwatorzy

Jestem abiturientką szkoły średniej.


Tak, w ubiegły piątek, ukończyłam szkołę średnią. 


Przez ostatnie 3 lata uczęszczałam do jednego z pobliskich liceów, gdzie byłam w klasie o profilu humanistyczno-językowym. Pomimo "dziwnej" sytuacji swoją obowiązkową edukację zakończyłam i mogę oczekiwać na ciąg dalszy mojej "życiowej przygody". 


Świadectwa co prawda jeszcze nie odebrałam, nastąpi to najpewniej podczas matur, jednak mimo tego czuję, że zakończyłam kolejny etap w swoim życiu.

Tak na prawdę, trochę ciężko mi uwierzyć w to, że tak szybko zleciał mi ten czas i mogę się już nazwać się pełnoprawną abiturientką i maturzystką - jednak bardzo się tym cieszę i nie mogę doczekać się tego, co mnie czeka w najbliższej przyszłości.


Szkoda tylko, że te moje najdłuższe w życiu wakacje muszę spędzić na oczekiwaniu w napięciu na rozwój pandemii, która uniemożliwia mi normalne życie, takie jak na absolwenta szkoły przystało. Z chęcią byłabym już po maturze, wybierała studia, pracowała i układała sobie własne, samodzielne życie na nowo...

Wszystkie lata mojej edukacji wspominam raczej miło i przyjemnie. Nie jestem typem społecznika, zawsze wolałam trzymać się na uboczu i  być bardziej obserwatorem rzeczywistość, analizować ją. Nigdy nie szukałam sobie na siłę przyjaciół, mam ich bardzo niewiele, za to cenię ich ponad wszystko. Najpewniej to wszystko wynika z faktu, iż jestem ogromnym indywidualistą, który nie potrzebuje tłumów ludzi dookoła siebie. Od jakiegoś czasu najpełniej spełniam się robiąc po cichu to, co kocham.

Jeśli mowa stricte o nauce, przez podstawówkę i gimnazjum, byłam wyróżniającym się na tle innych uczniem, miałam świadectwa z biało-czerwonym paskiem i byłam z tego dumna. W liceum natomiast zrozumiałam, że to nie oceny są wyznacznikiem mojej wiedzy czy wartości jako człowieka. Przestałam zwracać na nie uwagę - uczyłam się tego, co mnie interesowało i tak, by realnie coś umieć, a nie zdobyć dobrą ocenę. Uważam, że to dojrzałe podejście do tematu.

Tak na prawdę piszę ten post głównie dla siebie, tak abym po latach mogła do niego wrócić - znów poczuć to, co czuję dzisiaj mając kolejne doświadczenia za sobą. Nie chcę używać pustych, czczych słów - nie zawsze było przyjemnie, jednak myślę, że udało mi się wyjść z wszystkich problemów z twarzą, podniesioną głową i potrzebnym doświadczeniem. Poznałam wielu wspaniałych ludzi, którzy pokazali mi co tak na prawdę jest ważne i pomogli mi ukształtować mój charakter.


Jeśli miałabym się jeszcze odnieść do kwestii matur, to tak na prawdę uważam, że nie ma dobrego wyjścia z tej sytuacji. Nie pomoże nam krytykowanie rządu czy posiadanie jakichkolwiek pretensji. Żeby było jasne - mnie również nie podoba się ta cała sytuacja, co więcej - uważam, że najlepszym wyjściem byłoby odwołanie tegorocznych egzaminów maturalnych. Nie chcę, by było to tak przeciągane w nieskończoność, jednak realnie nie mam na nic wpływu. Prawda jest taka, że zostaliśmy "ofiarami chorego systemu".. tak przynajmniej wynika z moich przemyśleń. Nie ma się co jednak łamać, cieszmy się chociaż tym, że odwołane zostały matury ustne oraz znany jest już termin egzaminów, co w konsekwencji zapewni nam mniejszą dawkę niepotrzebnego stresu. 

Uszy do góry! Szukajmy motywacji, uczmy się, dbajmy o siebie i żyjmy z nadzieją na lepsze jutro.

Myśląc o najbliższej przyszłości myślę właśnie o maturze, o studiach, o pracy, o nowym, pełnym niewiadomych, życiu.. i  wierzę, że z pomocą najbliższych i własną chęcią do życia, osiągnę wszystko to, co sobie postanowię.

Wam, kochani rówieśnicy, życzę tego samego - nasza przyszłość w naszych rękach!

Komentarze

  1. Oj tak, czas za szybko leci... Chętnie cofnęłabym sie w czasie do liceum, ewentualnie do gimnazjum by nie popełnić największych błędów życia. xd

    OdpowiedzUsuń
  2. No to gratulacje! Nie chce Cię martwić ale...Od tego momentu życie znacznie przyspieszy... ja pamiętam jakby to było wczoraj A minęło już... 10lat! Tak samo jak Ty nie miałam wielu przyjaciół i nie szukałam ich na siłę. Liczy się jakość A nie ilość;) Zostało jednak kilkoro z którymi nadal utrzymuję kontakt i to jest piękne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję ukończenia szkoły. Szkoda, że te najdłuższe wakacje będą w trkacie pandemii, ale okres studiów jest równie cudowny co szkoła średnia. Obyś te 5 następnych lat spędziła równie dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze posty

Co tam słychać między stronami - czytadła do przeczytania - "Klinika śmierci" H. Cobena

Klinika śmierci ~ Harlan Coben "Pracujący w klinice na Manhattanie doktor Riker poświęcił swoje życie, aby wynaleźć lekarstwo na jedną z najgorszych chorób na świecie - AIDS. Jego pacjenci, jeden po drugim, zostają wyleczeni. A potem - także jeden po drugim - giną z rąk seryjnego mordercy... Tymczasem nad najbardziej medialną parą w Stanach Zjednoczonych, Sarą Lowell i Michaelem Silvermanem, zbierają się czarne chmury. Ona jest uwielbianą przez tłumy, niepełnosprawną prezenterką telewizyjną. On - najjaśniejszą gwiazdą drużyny koszykarskiej New York Knicks. Do szczęścia brakuje im tylko dziecka. Kiedy okazuje się, że Sara jest w ciąży, ich radość przyćmiewa straszna diagnoza - Michael jest chory na AIDS.  Doktor Harvey Riker namawia ich do wzięcia udziału w jego badaniach. Czy w ten sposób znajdą się na celowniku mordercy?" Jest to książka z gatunku thrillera, sensacji i kryminału, a jej oryginalny tytuł to - "Miracle cure". Na język polski pr...

Filmowi wybrańcy, czyli co oglądam i polecam cz.2

CHATA Film z gatunku dramatu i fantasy w reżyserii Stuarta Hazeldine. Jest to produkcja USA z 2017 roku, a jej oryginalny tytuł to - The Shack.  Mack ( Sam Worthington ) jest szczęśliwym mężem i ojcem trojga wspaniałych dzieci. Pewnego dnia jego rodzinę dotyka tragedia. Najmłodsza córka - Missy ( Amelie Eve ) zostaje porwana. Wszelkie dowody wskazują na morderstwo, choć ciała nie udaje się odnaleźć. Ojciec popada w coraz głębszą rozpacz, która powoli oddziela go od świata i rodziny. Kilka lat po tragedii otrzymuje tajemniczy list z zaproszeniem do leśnej chaty, w której rozegrał się dramat jego córeczki. List wydaje się pochodzić od samego Boga. Pełen wątpliwości i obaw bohater decyduje się na spotkanie z nieznanym, które okaże się być niezwykłym doświadczeniem pozwalającym zrozumieć sens rodzinnej tragedii i zupełnie inaczej spojrzeć na życie i świat.     Film ten otrzymuje ode mnie ocenę 10/10, jest arcydziełem! Bez wątpienie zrobił on na mnie ogromne w...