Przejdź do głównej zawartości

Obserwatorzy

Seriale warte polecenia - według mojej subiektywnej oceny! - Ania, nie Anna



Ania, nie Anna


Serial z gatunku dramatu, powstał na podstawie powieści "Ania z Zielonego Wzgórza" - Lucy Maud Montgomery. Wyprodukowany został w Kanadzie w 2017 roku


Niezamężne rodzeństwo Cuthbertów, Marilla (Geraldine James) i Matthew (R.H. Thomson), zamieszkujące Zielone Wzgórze, pragnie adoptować chłopca z sierocińca, aby pomagał im w prowadzeniu gospodarstwa. Kiedy omyłkowo zostaje przysłana do nich rudowłosa Anne Shirley (Amybeth McNulty), zamierzają ją odesłać, jednak przejęci historią dziewczynki, postanawiają jednak ją przygarnąć.



W moim odczuciu serial ten jest rewelacyjny, dlatego otrzymuje ode mnie ocenę 9/10! Historia Ani z Zielonego Wzgórza zawsze mnie wzruszała, wyciskała łzy współczucia i choć słyszy się o niej wszędzie - w powieściach, w filmach, ona nadal ma w sobie "to coś" i  nie uważam, żeby jej przedstawienie na nowo w serialu było czymś złym, wręcz odwrotnie.
Kreacje bohaterów są dla mnie idealne - każda postać, każda charakteryzacja jest jak najbardziej trafiona, autentyczna, naturalna, prezentująca się w punkt i przemawia do mnie z całą stanowczością. Fabuła - wszystkim doskonale znana, choć przedstawiona w nowy, niebanalny sposób oraz cała "otoczka"  sprawiają, że serial ten ogląda się z żywym zainteresowaniem, przejęciem, głową pełną refleksji i oczami, nie rzadko, przepełnionymi łzami.


  








Komentarze

  1. Nie widziałem tego seriale heh
    Wolę coś w stylu Narcos, Riverdale :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tyle osób polecało ten serial, a ja nie mogę się przemóc, bo...nie lubię Anie z Zielonego Wzgórza..

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze posty

Pudełko z najlepszymi życzeniami, czyli pomysł na 18nastkowy prezent

Osiemnaste urodziny to z pewnością niebagatelna uroczystość. W naszej kulturze utożsamiana jest z wejściem w dorosłe życie, ze zdobyciem większej ilości możliwości. Z tego też względu warto należycie uczcić ten dzień, ten moment "przejścia przez próg" i godnie towarzyszyć w tym czasie solenizantowi, tak aby pozostał on na długo w jego pamięci. Z pewnością pomóc w tym może wybór odpowiedniego podarunku. Jako, że rok 2019 upływa mi pod znakiem 18nastek, postanowiłam podzielić się z Tobą jednym z ciekawszych i dosyć kreatywnym pomysłem na prezent wykonany samodzielnie, specjalnie z myślą o obdarowywanym. Mianowicie - "pudełkiem z najlepszymi życzeniami" zawierającym 18 dowolnych upominków dopasowanych do naszych skojarzeń z daną osobą, jego zainteresowań, marzeń czy oczekiwań .  Osobiście niedawno obdarowałam kolegę takim upominkiem i mam nadzieję, że przypadł mu on do gustu. Za pomocą tego pudełka życzyłam mu: 1. Jego zdrowia! (bez użycia ch...

Świadomość - dar czy przekleństwo?

"Nie ma odwagi i nie ma lęku. Jest tylko świadomość i nieświadomość. Świadomość to lęk, nieświadomość to odwaga." ~ Alberto Moravia Miewam w swoim życiu chwile, w których wolałabym o czymś nie wiedzieć, żyć w słodkiej nieświadomości , nie musieć zdawać sobie sprawy z ogromu zła panoszącego się na świecie. Jednak pomimo bólu świadomości, który zdarza mi się odczuwać, jestem w stanie cieszyć się nią, być z niej dumna. Tak więc jak to jest z tą naszą świadomością? Jest dla nas darem czy przekleństwem? W wyniku procesów dojrzewania zaczynamy zagłębiać się w interesujące nas tematy i dzięki temu zdobywamy świadomość , dzięki której z pozoru łatwiej jest poruszać się nam w danym obszarze. Wyrobienie sobie świadomości w danej kwestii wymaga ogromu pracy, wysiłku, zaangażowania. To, czy będziemy umieli "wziąć na klatę" i przyjąć to jak swoje zależy w głównej mierze od nas samych, od tego na ile mamy otwarty umysł i potrafimy porzucić błędne (częs...

Izotretynoina - antidotum na zdrową cerę

Odkąd pamiętam męczyłam się z nawracającymi problemami skórnymi. Zwłaszcza na twarzy pojawiały się liczne pryszcze, wągry, bolący i nie ładnie wyglądający - TRĄDZIK ! To moja zmora okresu dojrzewania, powód obniżenia się pewności siebie i postrzegania swojej osoby jako mniej atrakcyjnej. Nieudolne próby zamaskowania go pod toną makijażu czy pozbycia się go na dobre, przyprawiały mnie o zawrót głowy. Do czasu, gdy dermatolog poleciła mi zastosowanie KURACJI IZOTRETYNOINĄ . To był strzał w dziesiątkę! Już po pierwszej wizycie u specjalisty od skóry dowiedziałam się, że nie warto zatruwać się antybiotykami, których działanie jest znikome i co najgorsze - chwilowe. W moim przypadku terapia lekami zawierającymi pochodną witaminy A, wydawała się być najodpowiedniejszą opcją. Jako, iż ten farmaceutyk silnie oddziałuje na cały organizm, przed zażyciem go po raz pierwszy uważnie i sumiennie przestudiowałam całą zgromadzoną na ulotce (była to najdłuższa ulotka jaką w życiu widziałam) i w I...